Przepełniona humorem a jednocześnie bogatą psychologiczną wiedzą rozmowa o tym, w jaki sposób budować relację z teściami. - Jaki powinien być ich udział w życiu małżonków i w wychowywaniu wnuków? - Kiedy i czy prosić ich o radę, a kiedy uznać ich sugestie za wtrącanie się? - Czy obciążenia, jakie wynosimy z domu są do pokonania? - Czy kiedy przestajemy słuchać rodziców, to ich zdradzamy? Po tym zawiłym lecz pasjonującym temacie oprowadzają nas: Beata Legutko - redaktorka, żona i matka, dr Grzegorz Iniewicz - psychoterapeuta, psycholog, adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego i pracownik Oddziału Klinicznego Klinik Psychiatrii Dzieci, Młodzieży i Dorosłych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Iniewicz Grzegorz Libros


Teoretyczna część pracy daje czytelnikowi możliwość poznania aktualnego stanu wiedzy oraz sformułowanych dotychczas koncepcji przybliżających znaczenie stresu, na jaki narażeni są członkowie grup mniejszościowych, niezależnie od tego, jaki wymiar ich tożsamości decyduje o znalezieniu się poza główną częścią społeczeństwa. Charakterystyka problemu badawczego, opis metody i uzasadnienia poszczególnych decyzji badacza pozwalają czytelnikowi na zbudowanie jasnego obrazu pracy badawczej autora i śledzenie toku jego rozumowania. Wyniki prezentowane są zrozumiale, a towarzyszące im graficzne budowanie modelu badanego zjawiska ułatwia krytyczną analizę tekstu. Książka napisana jest bardzo starannie, językiem niezawierającym nadmiaru sformułowań hermetycznych, których stosowanie, co warto zauważyć, jest ograniczone do minimum, a tam, gdzie się pojawiają, są klarownie wyjaśnione. Z recenzji prof. dra hab. n. med. Jacka Bomby Być może przyjdzie czas, gdy w badaniach psychologicznych orientacja seksualna stanie się jedną ze zmiennych, o którą będziemy pytali w metryczce. I nie będzie potrzeby istnienia psychologii LGB, która powstała trochę jako niechciane dziecko naszych czasów, gdy badając osoby biseksualne i homoseksualne, musimy pamiętać o specyfice ich rozwoju, o trudnościach i zmaganiach, z jakimi muszą się mierzyć w swoim życiu. Mając taką nadzieję, wspominam paradę tolerancji i równości, w której uczestniczyłem w czerwcu 2013 roku w Lizbonie. W porównaniu z polskimi paradami widok całkowicie odmienny. Zamiast kordonu policji - kilku stróżów prawa z uśmiechem przyglądających się kolorowemu tłumowi. Zamiast osób wykrzykujących wyzwiska i rzucających kamieniami – ludzie na chodnikach, na balkonach, w oknach, podrygujący i machający w takt grających bębenków. Przygotowując książkę do druku, pozostaję z nadzieją, że ku takim paradom zmierzamy, a może i one kiedyś nie będą już potrzebne? Ze wstępu