Compra 10 libros por 10 € aquí!
Bookbot

Tyrmand Leopold

    16 de mayo de 1920 – 19 de marzo de 1985
    Zapiski dyletanta
    Dziennik 1954 w.2021
    Siedem dalekich rejsów
    Zły
    DZIENNIK 1954 WERSJA ORYGINALNA
    Diary 1954
    • 2023

      Losy młodego Polaka, którego wojenne drogi wiodą do Frankfurtu nad Menem, gdzie pracuje w jednym z hoteli jako kelner, w grupie młodzieży pochodzącej z krajów okupowanych przez Niemcy. W tym wrogim świecie odnajduje całkiem niespodziewanych sojuszników. Są nimi wszyscy, których dosięgła wspólna wojenna mitologia. Także młodzi Niemcy. Jak większość prozy Tyrmanda i ta książka oparta jest na elementach biograficznych. Jest to opis losów człowieka nieprzeciętnego, którego młodość została naznaczona przez okupację, politykę i emigrację. I jak zawsze jest to proza pisana wbrew ustalonym regułom, przedstawiająca obraz wojny nie do przyjęcia przez władze PRL. Za to znakomicie przyjmowana przez czytelników. A dziś - dzięki znakomitej adaptacji filmowej - również przez widzów. Wydanie na podstawie Filipa bez cenzury, co oznacza, że do rąk czytelników trafia wersja napisana przez Leopolda Tyrmanda, bez skreśleń cenzorskich.

      Filip (wydanie filmowe)
    • 2021

      Gdy wychodziłem z domu, przyszło mi ni stąd, ni zowąd na myśl, że to, co piszę w dzienniku, może mieć wartość nieprzemijającą. Może nawet doniosłą. Już kiedyś o tym myślałem, lecz zdało mi się robieniem z siebie samego balona. Dziennik to psychiczne odprężenie na prywatny użytek i to musi wystarczyć. Dziś wydało mi się, że to, jeśli przetrwa i dotrze do drukarskiej prasy zostawi po mnie ślad. W związku z czym wynikł nowy problem: kto jest tego adresatem? Po prostu Polacy i ludzie? Zbyt ryzykowne. Wolałbym za mych czytelników tych, którzy przetrwają komunizm. Ale tych także, co jeszcze nie zapomnieli jego trupiego ciężaru na grzbiecie i dławiącego uchwytu na szyi. To idealna publiczność, bezbłędny odbiorca. Taki tylko nasłodzi się naprawdę tym, co ja sam uważam w tym dzienniku za wartość - a mianowicie nieustępliwością.

      Dziennik 1954 w.2021
    • 2020

      Leopold Tyrmand wrócił do powojennej Polski z własnej woli. Jednak szybko okazało się, że nowa rzeczywistość tłamsi go zarówno literacko jak i osobowościowo. W połowie lat 60. wyemigrował i osiadł w Stanach Zjednoczonych, gdzie próbował stać się autorem anglojęzycznym. Literacka aktywność Leopolda Tyrmanda zamyka się w czterech dekadach, a zawarte w niniejszym tomie wypowiedzi pisarza dokumentują niemal cały ten okres. Pochodzą one ze źródeł, wśród których są: wywiady prasowe, nieznane, niepublikowane dotąd notatniki czy też materiały służb PRL pozyskane z podsłuchu. Tyrmandowi nieobce było hasłowe porządkowanie wypowiedzi. Dowodzi tego jego książka pt. Zapiski dyletanta. To właśnie ona stała się konstrukcyjnym wzorem niniejszego tomu, w którym znalazły się szczere, wręcz bezkompromisowe oceny znajomych, pisarzy czy ludzi władzy. Są tu również społeczno-polityczne diagnozy, migawki z peerelowskiej rzeczywistości i wrażenia z podróży po Europie czy USA. Podejmując lekturę Alfabetu Tyrmanda czytelnik wychodzi na spotkanie z pisarzem, którego w jakimś stopniu zna, ale także takim jego obliczem, którego zupełnie się nie spodziewa.

      Alfabet Tyrmanda
    • 2020

      W książce tej jest wszystko, czego można chcieć się dowiedzieć o życiu w socjalizmie. Oczywiście życiu inteligenta. A szczególnie inteligenta warszawiaka. Na kartach Dziennika 1954 spotkamy Herberta, Jasienicę, Kisiela, Turowicza, by wspomnieć tylko tych, których wspominać warto. Poznajemy też prozę i poezję bytowania młodego pisarza, świetnego obserwatora, znakomitego stylisty, którego wkrótce pozbyto się z Polski na stałe. Sam Tyrmand pisze o Dzienniku tak: Tak, chodzi o świadectwo dla samego siebie, o wystawienie świadectwa memu życiu, moim pragnieniom i myślom, mojej epoce, z którą jestem związany nieskończonością węzłów. Ma to być świadectwo z pierwszej ręki, złożone przez stosunkowo najlepiej zorientowanego w danej sprawie świadka. Ale – częściowo nie. Tak silnie pożądam sprawdzenia samego siebie, mych słuszności i niesłuszności, mych możliwości i zdolności, a więc tego, czego tak uparcie odmawia mi moja aktualna sytuacja. Nie mam talentu kontemplacji ani daru tworzenia w imię samego aktu tworzenia. Jak powiedział mi ostatnio Kisiel, noszę w sobie wielką potrzebę i umiejętność dzielenia się z ludźmi moją wewnętrzną pracą myśli. Z najgłębszego powołania czuję się dziennikarzem, stąd konstrukcje mych przemyśleń ulegają dezaktualizacji, ponadto nie wierzę w możliwość własnego wysiłku nad kompozycją dzieła sztuki nieprzeznaczonego dla kogoś konkretnego w czasie i przestrzeni. Dlatego zdecydowałem, że dziennik przyniesie mi ulgę.

      Dziennik ilustrowany 1954
    • 2020

      To był czwartek, 28 września 1967 roku. Dwa lata po wyjeździe Leopolda Tyrmanda z Polski, kilka miesięcy po opublikowaniu przez niego na łamach paryskiej Kultury Porachunków osobistych. Przed drzwiami mieszkania Barbary Hoff w Warszawie stanęło dziewięciu pracowników Służby Bezpieczeństwa. W wyniku przeprowadzonej rewizji skonfiskowano książki (wydany w Londynie tom poezji Broniewskiego, Bagnet na broń czy anglojęzyczną wersję Siedmiu dalekich rejsów), czasopisma (paryska Kultura), listy Tyrmanda do Barbary Hoff, liczne kartki pocztowe od bliższych i dalszych znajomych (np. od Konwickiego czy Herberta), różnego typu legitymacje, zapisane po brzegi kalendarzyki i adresowniki, stosy wizytówek, które w przeważającej większości należały do korespondentów zagranicznych czasopism, fotoreporterów, wydawców czy pracowników ambasad. W zbiorze tym trafimy także na dwa niepozorne, zapisane najczęściej zielonym atramentem, notatniki. Są one o tyle ważne i niepowtarzalne, że jako jedyne ilustrują literacką kuchnię pisarza, jego lektury i intelektualne zainteresowania w pierwszych latach po powrocie do kraju. Jednak zanim do tego doszło los rzucał pisarza po wielu europejskich krajach, a wydarzenia, które temu towarzyszyły bez odrobimy przesady mogłyby być podstawą sensacyjnego filmu.

      Zielone notatniki
    • 2020

      To są moje porachunki osobiste z komunizmem i z ludźmi w komunizmie. Kogo nie interesuje ich prywatność lub razi wąskość ich perspektyw, niech dalej nie czyta. Dalej mowa będzie o gnojeniu i z tego tylko wynikają moje uogólnienia i manie. Może byłem pomyłką w historii, może się spóźniłem i wygłupiałem, zgoda, ale próba postępowania zgodnie z własnym sumieniem jest zawsze probierzem uczciwości. Zresztą nie byłem jeden: każdy toczy tam taką osobistą i prywatną walkę z aparatem nacisku na świadomość, z wszechobejmującym kłamstwem, z super-pozorem. Tylko że większość zgadza się na własną klęskę, nieliczni - na tzw. honorową przegraną, jeszcze mniej - na remis. Ja nie chciałem się poddać i ustąpić; może to głupie, ale przecież o to samo wojowaliśmy z Hitlerem - obowiązywała wszak wtedy zasada, że jest w końcu coś, z czego nie można ustąpić.

      Porachunki ososbiste
    • 2018

      Zapiski dyletanta to notatki niebywale inteligentnego i spostrzegawczego człowieka. Zaczynają się od zdania: Do Ameryki przybyłem drogą morską, co przez wiele osób było kwestionowane jako trik reklamowy, a jednak Tyrmand rzeczywiście do Ameryki przypłynął. W jego archiwum w Instytucie Hoovera do dziś zachował się bilet na statek. Tyrmand miał niebywałą zdolność przerabiania swojego życia na literaturę. Dziennik 1954 oraz Życie towarzyskie i uczuciowe mistrzowsko opisywały jest losy w PRL, Filip przedstawiał pobyt podczas wojny we Frankfurcie. Zapiski dyletanta opowiadają o Ameryce, jaką zobaczył po ucieczce z Polski. Są dowcipne, błyskotliwe, erudycyjne i z początku pełne zachwytu nad Ameryką. Wkrótce jednak pisarz zaczął dostrzegać, że Amerykanie, szczególnie intelektualiści, niczym rozpieszczone dzieci, nie doceniają dobrodziejstw demokracji, w jakiej żyją. Przyzwyczajeni korzystać pełnymi garściami z wolności, nie wierząc, że mogą ją stracić, łatwo ulegają fascynacji utopijnymi ideami, nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństw, jakie te kryją. Lektura Zapisków dyletanta okazuje się niestety dziś równie aktualna jak niegdyś, przy czym niekoniecznie twierdzenia autora należy odnosić tylko do Ameryki.

      Zapiski dyletanta
    • 2016

      Tyrmand warszawski to zbi�r felieton�w o Warszawie drukowanych w latach 1946-1953 w Stolicy i Tygodniku Powszechnym. Autor powr�cił po wojnie do Polski ? gł�wnie z miłości do Warszawy. I właśnie ta miłość, z kt�rą się bynajmniej nie krył, jest osnową wszystkich jego tekst�w na temat naszej stolicy. Jego zdaniem: ?...wszystko, dziejące się poza Warszawą, było niedobre, nudne, niewłaściwe i pozbawione wdzięku?. Tezę tę z wdziękiem rozwija w felietonach.Tak samo wszystko, dziejące się w Warszawie, jest dobre, interesujące, właściwe i pełne czaru i uroku. Przykład ? proszę bardzo: gdy w Łodzi pada deszcz w Wielkanocne święta, jest to tylko i wyłącznie winą Łodzi, bo tylko w takim mieście może w Wielkanoc padać deszcz. Gdy natomiast Warszawa ma nad sobą złą pogodę w każde święta, można, a nawet należy to wybaczyć. Bowiem winna jest pogoda, a nie miasto. Na pewno. A zresztą w Warszawie, na Wielkanoc musi być ładnie...

      Tyrmand warszawski
    • 2016

      Kultowa książka - a takiej się słucha w szczególny sposób. Najpoczytniejszy kryminał napisany w czasach PRL-u, a tak naprawdę obraz powojennej, socrealistycznej Warszawy. Zaczyna się od tajemniczych napadów. Jedyny sprawiedliwy bije oprychów. Wszyscy atakowani ? to bandziory. Ludowa milicja staje na głowie, by dostać jedynego sprawiedliwego, szeryfa bez twarzy, który sprawia, że ludzie zaczynają się czuć bezpieczni. A na dodatek w tle rodząca się miłość...

      Zły audiobook
    • 2016

      Życie w komunizmie było piekłem, ale nie dla wszystkich. Było piekłem dla ludzi dobrej woli. Dla uczciwych. Dla rozsądnych. Dla chcących pracować z pożytkiem dla siebie i dla innych. Dla przedsiębiorczych. Dla tych, którzy chcieli coś zrobić lepiej, wydajniej, ładniej. Natomiast doskonale powodziło się w nim służalcom, oportunistom i konformistom. Tyrmand uważał komunizm za najgorszą plagę jaka spotkała ludzkość, dlatego napisał tę książkę.

      Cywilizacja komunizmu