+1M libros, ¡a una página de distancia!
Bookbot

Michał Jasieński

    Myślenie pożyteczne, czyli zielony kciuk..
    Myślenie kreatywne, czyli coś z niczego
    • Myślenie kreatywne, czyli coś z niczego to książka o tym, jak tworzyć nowe idee z wykorzystaniem prostych sztuczek otwierających nam klapki w głowach. Przeczytamy w niej o tym, jakie są przyczyny porażki geniusza, który chciał w XIX wieku zbudować prawdziwy komputer, oraz o tym, co ma z tym wspólnego system numeryczny, którego używali Majowie. Albo o tym, jak (za wszelką cenę!) nie napisać melodii i odnieść sukces, tak jak udało się to kompozytorom muzyki atonalnej. Albo jak nie zagrać w ogóle ani jednej nuty i zostać współautorem kompozycji, co udało się pewnemu perkusiście zespołu rockowego. Dowiemy się też, czym różni się katoblepas od gryfa, jak wyglądał Jasieński w objęciach chimery oraz co to jest googleinteligencja. W publikacji opisanych jest wiele metod stymulujących kreatywne myślenie, takich jak burza mózgów (ale w wersji, w której nikt, z wyjątkiem moderatora, nie wie, jaki jest jej temat!), imaginowanie (czyli generowanie skojarzeń na podstawie obrazków) lub używanie słów wybranych za pomocą losowania. Są też przedstawione metody twórcze, które porządkują myślenie i chronią uczestników sesji kreatywności przed presją towarzyską, a polegają na noszeniu kolorowych kapeluszy (zob. okładka). Inne pokazują, że anonimowość może być świetnym lekarstwem na brak kreatywności oraz że należy koniecznie korzystać z inspiracji, które są symetryczne pod względem kobiecości i męskości. A co ma gender z tym wspólnego? O tym opowiada cały rozdział

      Myślenie kreatywne, czyli coś z niczego
    • Dlaczego enzym wyizolowany z organizmu, który żyje we wrzącej wodzie, okazuje się zbawieniem w badaniach DNA, a bez nich nie da się rozwikłać mnóstwa zagadek kryminalnych? Co ma wspólnego maszyna tkacka z komputerem oraz dlaczego jedzenie sproszkowanych larw pleśniakowca lśniącego ma dużo sensu? Czy jest granica mocy procesorów komputerowych, skoro upchnięto już 183 miliony tranzystorów na jednym milimetrze kwadratowym procesora (milion razy więcej niż pół wieku temu), a sam tranzystor jest niewiele większy niż kilka atomów. A dlaczego firmy wolą pływać w błękitnym oceanie a nie w czerwonym, co nie jest takie łatwe, bo trzeba go najpierw stworzyć? Dlaczego poszukiwanie najlepszego rozwiązania jest jak wędrówka po górach, ale z zawiązanymi oczami? No i co wspólnego mają Darwin i Alicja w Krainie Czarów z innowacyjną przedsiębiorczością?

      Myślenie pożyteczne, czyli zielony kciuk..