Gotowi na wielką przygodę? Magia, intrygi i spora dawka humoru – oto czego możecie się spodziewać po tej książce. Dwie drużyny – banda lisa i banda wilka, dowodzone przez niekoniecznie urocze Elsabath i Naalę, zupełnym przypadkiem wyruszają w tym samym kierunku, czyli do świętego miejsca magów. Wciąż mijają się o włos. Całe szczęście, bo krwi rozlałoby się co niemiara, a konfrontacja uszczupliła niektórych o pewne części ciała. Dołączcie do jednej z drużyn, poznajcie i krasnoludzice, i magów (co prawda czasem relegowanych z Akademii Magii, ale przynajmniej próbowali się czegoś nauczyć), i cnotliwych złotych rycerzy, i elfów, i kryminalistów, i łowców nagród, i… Nudzić się nie będziecie. Przybądźcie wraz z nimi do Florestad. Miasto nie cieszy się dobrą renomą, ale zapewniamy atrakcje i ciekawie spędzony czas. A to dopiero pierwszy tom historii…
Miłosław Czarnecki Libros



Osadzona w środowisku akademickim, oparta na wydarzeniach autentycznych powieść opowiada historię zaginięcia pary młodych ludzi. Poszukiwania prowadzone równolegle przez wiele niezwiązanych ze sobą osób wciąż nie dają odpowiedzi, gdzie są zaginieni, ani nawet, czy jeszcze żyją. Pozyskiwane tropy i informacje wyglądają nie tylko na sprzeczne, ale i wykluczające się nawzajem. Wraz z upływem czasu niepokój rośnie… Zdjęcie uśmiechniętej Moniki początkowo długo stało na biurku, aż gdzieś mniej więcej po roku dali je do powiększenia i powiesili w białej ramce na ścianie. W ten sposób wciąż była z nimi, towarzyszyła im na co dzień, czasem się do niej uśmiechali, Dorota coś nawet do niej mówiła. Czasem jednak dostawała ataku złości, wściekła, że córka może ich tak traktować, ignorować, skazywać na męki niepewności, czekania i tęsknoty. Chodziła wtedy z zawziętą miną, przysięgając sobie, że też się do niej nie odezwie… aż raptem znowu topniała, myślami uciekając od rzeczywistości. Ona przecież ciągle tu była, jakby czuli jej obecność. Jej pokój wyglądał wciąż tak, jakby dopiero co z niego wyszła. Nic nie zmienili. Nie mogli, bo to jakby pogodzili się ze stratą. A tak nie było. Ale przede wszystkim czekali na jakiś sygnał, wiadomość, choćby plotkę. Jakiś czas temu w mediach obejrzeli program poświęcony zaginięciu pary młodych ludzi. W odzewie napływały informacje od widzów o tym, że widziano ich gdzieś na rynku w Bielsku-Białej, ktoś spotkał ich w Indiach, kto inny w Grecji. Nie dało się jednak tego potwierdzić… Fragment powieści